Okres Bożego Narodzenia już się skończył, ale polska tradycja pozwala na przedłużenie świątecznego nastroju. Oglądanie szopek i śpiewanie kolęd to wspaniałe sposoby na kontynuowanie świątecznych obrzędów. Do 2 lutego można oglądać największą w województwie łódzkim i w centralnej Polsce ruchomą szopkę bożonarodzeniową. Powstała ona w kościele ojców bernardynów w Warcie w powiecie sieradzkim.

Szopka w Warcie jest niezwykle bogata w detale i mechanizmy, które ożywiają poszczególne sceny. Wiele elementów, takich jak postaci, zwierzęta czy ruchome części krajobrazu, porusza się, co sprawia, że cała scena wygląda bardzo realistycznie. Każdego roku projektanci i wykonawcy szopki dbają o to, by była ona wyjątkowa, wprowadzając nowe elementy i udoskonalenia. W tym roku powstała na blisko 100 metrach kwadratowych i zajmuje już jedną czwartą świątyni.

DSC03743.jpg

Układ szopki to podróż po Betlejem. W centrum jest Jezus, a wokół toczy się normalnie życie. Znajdziemy tam przedstawicieli różnych zawodów, dzisiaj już często zapomnianych, np. kowala czy garncarza.

Szopka w Warcie stała się prawdziwą tradycją, przyciągającą wielu oglądających, głównie dzieci. Przyjeżdżają ludzie nie tylko z okolic, ale także Poznania, Katowic, Łodzi, Wrocławia.

bg.

Plus Liga. Wielkie emocje i zacięty bój w meczu PGE GiEK Skry Bełchatów ze Ślepskiem Suwałki. Ostatecznie bełchatowianie przegrali na Podlasiu 2:3.

To był ważny mecz dla obu stron, bowiem przed spotkaniem ósma w tabeli Skra miała tylko trzy punkty przewagi nad dziesiątym Ślepskiem.

W Suwałkach oglądaliśmy rollercoaster. Tylko pierwszy set miał wyrównany charakter, obie drużyny grały punkt za punkt. Końcówka należała jednak do bełchatowian. Po bloku Amina Esmaeilnezhada na Henrique Honorato, Skra miała setballa. Chwilę później Brazylijczyk zepsuł zagrywkę i było po secie.

W drugiej odsłonie po asie serwisowym Honorato i błędach gości Ślepsk odskoczył na trzy punkty (11:8) i zaniepokojony Gheorghe Cretu, trener Skry wziął czas. Po kolejnych zagrywkach rosła przewaga gospodarzy, którzy pewnie wygrali seta. Ostatnie punkty w tej odsłonie atomowym zbiciem zdobył Bartosz Filipiak.

Rozdrażniona Skra mocnym akcentem rozpoczęła trzeciego seta (11:6). Gospodarzom brakowało skuteczności, a w kolejnych minutach również wiary w odrobienie strat i bełchatowianie gładko wygrali seta.

W czwartym secie warunki dyktowali suwalszczanie. Szybko zbudowali sobie przewagę i dotknięciu siatki przez Bartłomieja Lemańskiego było już 11:5 dla gospodarzy. W tej partii wychodziło im w zasadzie wszystko i zakończyła się łatwym zwycięstwem.

Skra zaczęła fenomenalnie tie-break i po skutecznym ataku Esmaeilnezhada prowadziła 6:2. Gdy wydawało się, że bełchatowianie kontrolują spotkanie, pościg gospodarzy doprowadził do remisu (po 8) i emocje sięgnęły zenitu. Skra miała problemy z przyjęciem i po asie serwisowym Honorato, drużyna z Podlasia miała piłkę meczową. Mecz zakończyła zepsuta zagrywka przez Michała Szalachę.

Ślepsk – Skra  3:2 (23:25, 25:19, 16:35, 25:18, 15:11)

 

Łyżwiarstwo szybkie. W Heerenveen zakończyły się mistrzostwa Europy wieloboju i wieloboju sprinterskim. Najwyżej sklasyfikowanymi biało-czerwonymi byli tomaszowianin Damian Żurek i Kaja Ziomek-Nogal w wieloboju sprinterskim, oboje uplasowali się tuż za podium. W ostatnim dniu rywalizację zakończyli wieloboiści, wśród których swoich szans szukali młodzi reprezentanci Polski. Najwyżej uplasowała się inna zawodniczka Pilicy Tomaszów Mazowiecki, Natalia Jabrzyk, która była ósma.

– Dzisiejsza 500-ka mi nie wypaliła, było za dużo błędów, wieloboje są to bardzo ciężkie zawody, a my mieliśmy niecałe 12 godzin przerwy po piątkowych startach – mówił Damian Żurek. – W drugi dzień musiałem wejść troszkę z opóźnieniem i ta 500-ka trochę na tym ucierpiała. Ale i tak jestem zadowolony, bo na tysiąc odżyłem i cieszę się, że tak naprawdę do czołówki brakowało niewiele, więc tutaj są duże plusy. Bierzemy to czwarte miejsce, cieszę się z niego, biorę je do siebie i teraz czas skupić się na kolejnej części sezonu – dodaje.

W „dużym” wieloboju w Holandii rywalizowała trójka z Tomaszowa Mazowiecki – Natalia Jabrzyk, Olga Piotrowska i debiutujący w polskich barwach Władimir Semirunnij. W odróżnieniu od wieloboju sprinterskiego na miejscach medalowych nie stanęli tylko i wyłącznie gospodarze, bo połowę medali zgarnęli Norwegowie. Wśród pań triumfowała Holenderka Antoinette Rijpma-De Jong, a wśród panów Norweg Sander Eitrem. Natalia Jabrzyk ostatecznie uplasowała się na dobrej ósmej pozycji. Z kolei Olga Piotrowska była jedenasta, a wśród panów Władimir Semirunnij dziesiąty.

fot. Rafał Oleksiewicz

Filharmonia Łódzka rozpoczęła cykl koncertów organowych. Na inaugurację zagrała Monica Melcova, wirtuozka organów znana z najsłynniejszych sal koncertowych.

Kto wybrał się na koncert „Organy znad Sekwany”, nie pożałował. Monica Melcova zaprezentowała program złożony z dzieł francuskiej muzyki organowej. Zagrała na organach barokowych i symfonicznych. Zabrzmiały, między innymi, kompozycje Maurice'a Ravela będące hołdem dla dawnych mistrzów - Josepha Haydna i François Couperina, oraz Louisa Vierne'a.

Bohaterka wieczoru to organistka i wykładowczyni akademicka. Jest Słowaczką. Ukończyła Uniwersytet Muzyki i Sztuk Scenicznych w Wiedniu, pracuje obecnie na uczelni w San Sebastian w Kraju Basków.

aa