Plus Liga. Dużych emocji dostarczył nam klasyk PGE GiEK Skra – ZAKSA. W wypełnionym po brzegi bełchatowskim ulu, po zaciętym meczu gospodarze ulegli kędzierzynianom 2:3.

Kibice przyszli do bełchatowskiego ula podekscytowani nie tylko pojedynkiem wicemistrzów olimpijskich, czyli Grzegorza Łomacza i Bartosza Kurka, ale również historyczną rywalizacją tych drużyn. Pojedynki bełchatowsko- kędzierzyńskie to ligowy klasyk, który dawniej przesądzał o medalach Plus Ligi.  Obecnie zarówno Skra i ZAKSA chcą odbudować swoją pozycję i walczą o udział w play-off.

Dziś przez większość pierwszego seta oglądaliśmy wyrównaną walkę, ale końcówka należała do Skry, która imponowała zagrywką i wyprowadzała skuteczne kontry. Po asie serwisowym Żigi Sterna, gospodarze mieli setballa. Gości dobił świetną kiwką Grzegorz Łomacz.

Choć na początku drugiej odsłony był remis (5:5), to w kolejnych zagrywkach ZAKSA wyszła na prowadzenie i kontrolowała partię. Gdy Igor Grobelny obił blok Amina Esmaeilnezhada, przyjezdni mieli piłkę setową (24:20). Bełchatowianom udało się obronić kilka piłek, ale ostatecznie Bartosz Kurek zablokował Esmaeilnezhada i druga partia padła łupek gości.

Od początku trzeciej partii warunki dyktowała Skra i obiciu bloku Davida Smitha przez Łukasza Wiśniewskiego, prowadziła już pięcioma punktami (9:4). Jednak w kolejnych zagrywkach obserwowaliśmy efektowny pościg ZAKSY, która po asie serwisowym Rafała Szymury doprowadziła do remisu (po 12). Od tej pory obie drużyny grały punkt za punkt i wszystko rozstrzygało się w grze na przewagi. W niej Smith posłał piłkę w aut, a potem Szymura nadział się na bełchatowski blok i Skra prowadziła w setach 2:1.

Czwarta odsłona przyniosła pełną dominację gości. ZAKSA zbudowała sobie dużą przewagę i gładko wygrała partię.

Zacięty bój oglądaliśmy w tie-breaku. Gdy Kujundzić obił blok Marcina Janusza było po 12. Ostatnie słowo należało jednak do kędzierzynian. Najpierw atak Grobelnego, a potem as serwisowy Mateusza Poręby dał gościom piłkę meczową. Ostatnie punkty w tym meczu zdobył Grobelny.

Skra – ZAKSA 2:3 (25:21, 22:25, 27:25, 15:25, 12:15)

Orlen Superliga Kobiet. Wielkich emocji dostarczył rozegrany w Piotrkowie Trybunalskim sobotni pojedynek MKS Piotrcovii z MKS Lublin. Ostatecznie gospodynie uległy lubliniankom 26:29 (15:15), zatrzymane przez ich bramkarkę Paulinę Wdowiak. Zawodniczka obrobiła dziesięć strzałów, z 43 procentową skutecznością.

Kibice ostrzyli sobie zęby na to spotkanie, które zaliczane jest do klasyków kobiecego szczypiorniaka. To pokłosie sezonów, w których obie ekipy walczyły o najwyższe cele. Ponadto piotrkowianki miały rachunki do wyrównania za porażkę, jakiej doznały w pierwszej rundzie w Lublinie (23:31), choć do przerwy prowadziły czterema punktami.

Również w dzisiejszym spotkaniu, drużyna trenera Horatiu Paski lepiej prezentowała się w pierwszej połowie. Gospodynie rozpoczęły mocnym akcentem, od prowadzenia 3:0. Piotrkowianki prowadziły niemal całą pierwszą odsłonę. W końcówce jednak byliśmy świadkami morderczej serii przyjezdnych, a po drugiej stronie parkietu świetnie broniła Wdowiak.  Najpierw dwa karne wyegzekwowała Magdalena Balsam, a potem  gola dołożyła Stela Posavec. Drużynę Paski dobiła kara dwóch minut dla Patrycji Nogi, po której Piotrkovia do przerwy straciła dwa gole i prowadzenie w meczu.

Po przerwie warunki dyktowały lublinianki, które rozpoczęły od trzypunktowej serii, uzyskując przewagę. Piotrkowianki zrywami próbowały gonić i momentami były blisko. Jednak w 54. minucie po dwóch trafieniach z rzędu Aleksandry Rosiak, było już 28:22 dla przyjezdnych i ostatecznie komplet punktów pojechał do Lublina.

W ćwierćfinale Pucharu Polski ŁKS zmierzył się z PGE Grot Budowlanymi Łódź. Po niezwykle emocjonującym, pięciosetowym pojedynku dwóch czołowych drużyn ekstraklasy górą Wiewióry.

Meczowi od początku towarzyszyły ogromne emocje i na trybunach i na boisku. Bardziej spięte podeszły do pojedynku ełkaesianki, bo pierwszego seta przegrały niezwykle gładko – do 16. Budowlane nie poszły za ciosem i w drugim secie to one nie powalczyły. Dopiero trzecia partia była niezwykle wyrównana. Walka toczyła się punkt za punkt i choć Wiewióry prowadziły już 20:17, to przegrały seta do 23. Ale Budowlane znów gładko oddały czwartą partię i o awansie do Final Four miał zdecydować tie-break.

W ostatnim secie od początku prowadziły ełkaesianki. I choć rywalki dochodziły je na punkt – dwa, a nawet remisowały 10:10, to Wiewióry sięgnęły po zwycięstwo po ostatnim ataku Anastazji Hryshchuk. To one powalczą w lutym (15-16) w Elblągu o główne trofeum. Półfinałowym rywalem ŁKS będzie MOYA Radomka Radom.

W drużynie ŁKS zadebiutowała Weronika Gierszewska, atakująca, która przeszła w tym tygodniu z #Volley Wrocław.

 

PGE Grot Budowlani Łódź – ŁKS Commercecon Łódź 2:3 (25:16, 21:25, 25:23, 14:25, 13:15).

PGE Grot Budowlani: Blagojević, Planinšec, Grabka, Damaske, Sobolska-Tarasova, Enweonwu, Łysiak; Wilińska, Lisiak, Drużkowska, Różyńska, Drosdowska
ŁKS Commercecon: Kowalewska, Ščuka, Alagierska, Hryshchuk, Mędrzyk, Obiała, Stenzel; Dróżdż, Gajer, Jęcek, Bidias, Gierszewska, Stefanik

jg/fot. Sebastian Sołtyszewski

Aż 11 bramek padło w sparingu Widzewa Łódź z Zagłębiem Lubin. Miedziowi wygrali 7:4. Dobrze, że skład Widzewa uzupełni grecki obrońca Polydefkis Volanakis.

Był to drugi mecz łodzian przebywających na zgrupowaniu w Turcji. W pierwszym zremisowali z Dynamem Kijów 1:1, w piątek spotkali się z rywalem z rodzimej ekstraklasy. Trenerzy umówili się, że mecz kontrolny będzie składał się z czterech części, a każda potrwa 30 minu. Nikt jednak nie spodziewał się chyba takiego gradu goli.

W pierwszych minutach Widzew kontrolował grę. Wysoki pressing, dużo gry w środku pola pozwoliło łodzianom panować na boisku przez pierwsze 20 minut. Ale lubinianie coraz śmielej atakowali i po rzucie rożnym w 24 minucie meczu otworzyli wynik spotkania. Ich kontry i szybkie wyprowadzanie piłki z własnej połowy okazały się zabójcze dla widzewiaków. W pierwszej połowie meczu, głównie na skutek błędów łodzianie stracili kolejne trzy gole.

Na trzecią kwartę, przed którą trener Daniel Myśliwiec wymienił skład, wyszedł zespół - wydawało się - dojrzalszy z Juljanem Shehu, Sebastianem Kerkiem i Imadem Rondiciem. Ten ostatni strzelił pierwszego gola z rzutu karnego, Shehu dorzucił „oczko” po dośrodkowaniu Kerka z rzutu rożnego i wydawało się, że gra Widzewa nabiera płynności, a kolejne gole są kwestią czasu. I były, ale strzelali je nie tylko łodzianie. Z tej wymiany ciosów, która była efektem dość swobodnej gry obu zespołów, Zagłębie wyszło zwycięsko.

Nowy obrońca

Trener Myśliwiec i cała drużyna będzie miała nad czym pracować na treningach i w kolejnych meczach kontrolnych . Dobrze, że skład widzewiaków uzupełni grecki obrońca Polydefkis Volanakis. 21-latek, wychowanek Arisu Saloniki, który przez ostatnie lata grał w słowackiej ekstraklasie jest już w Turcji, ale na razie trenował indywidualnie. Wkrótce ma dołączyć do zespołu. Następne sparingi w środę 22 stycznia.

 

Widzew Łódź - Zagłębie Lubin 4:7 (0:1, 0:4, 2:5)

Gole dla Widzewa: Rondić (2 - 77. k. i 97.), Shehu (82.), Kwiatkowski (107.)

Widzew: Jan Krzywański (Mikołaj Biegański 61.) - Marcel Krajewski (Paweł Kwiatkowski 61.), Mateusz Żyro (Piotr Gajewski 91.), Luis da Silva (Noah Diliberto 91.), Jakub Grzejszczak (Samuel Kozlovsky 61.) - Fran Alvarez (Leon Madej 61.), Marek Hanousek (Juljan Shehu 61.), Daniel Gryzio (Sebastian Kerk 61.) - Jakub Sypek (Hilary Gong 61.), Hubert Sobol (Imad Rondić 61., Nikodem Stachowicz 103.), Jakub Łukowski (Kamil Cybulski 61.)

jg/fot. widzew.com