Serami kozimi i owczymi zajęli się trochę z przypadku szukając pomysłu na własną działalność. Dziś, w rzemieślniczej produkcji serów dojrzewających, pleśniowych i wędzonych doszli do perfekcji, a smak ich popisowego Groserana docenił m.in. francuski przewodnik kulinarny Michelin.
Restauracja Arco by Paco Perez mieści się na 33. piętrze gdańskiego wieżowca Olivia Star. Jednymi z polecanych dań lokalu, który od ubiegłego roku może się pochwalić gwiazdką przewodnika Michelin, są krem z sera Groseran z płynnymi ravioli z topinamburu, szynką iberyjską oraz kiełkami ogórecznika, a także risotto z Groseranem, konfitowanymi lejkowscami dętymi oraz hiszpańskimi krewetkami. Groseran to „flagowy” produkt gospodarstwa Moniki i Waldemara Lasoniów z Grodziska pod Rzgowem. Rzemieślnicze sery – z mleka koziego i owczego – małżeństwo wyrabia od 13 lat, a wszystko zaczęło się trochę od przypadku.
- To był splot niepowodzeń, można by napisać książkę – śmieje się pani Monika, gdy opowiada o początkach serowarskiej działalności. Zaczynali od 30 kóz kupionych przez popularny portal trochę na zasadzie impulsu. Oboje, jak wspomina, pracowali w korporacjach, ale chcieli mieć swoją działalność. Niestety wszystkie wcześniejsze pomysły okazały się niepowodzeniami. Postanowili spróbować po raz kolejny. – Moja mama powiedziała, że jej znajoma ma kozy, których mleko skupuje mleczarnia w Turku. I że to jest fajna działalność, a kozy to małe, bezpieczne zwierzęta. Więc zamówiłam stadko – mówi.
Na początku wszystko wydawało się strzałem w dziesiątkę, gdyby nie fakt, że w 2014 roku Rosja wprowadziła embargo na polskie mleko i państwo Lasoniowie, z dnia na dzień stracili możliwość sprzedaży udoju. – My się właśnie wdrożyliśmy, ostatnie pieniądze zainwestowaliśmy w sprzęt i wtedy zadzwonili z mleczarni, żebyśmy nie przywozili mleka, bo nie ma zbytu – mówi. Z dnia na dzień zostali z 250 litrami mleka w schładzalniku. – Nie wiedziałam, co mam z tym zrobić.
Pomysł na sery przyniosło doświadczenie zdobyte w Holandii, gdzie pani Monika pracowała w gospodarstwie wytwarzającym m.in. goudę. Mimo zapału, tego gatunku sera nie udało im się samodzielnie wtedy zrobić. – Trudno było przełożyć przepisy i techniki z dużych mleczarni na nasze domowe warunki, gdzie do dyspozycji miałam 10-litrowe garnki i to jeszcze mojej teściowej, które popaliłam – wspomina. Gouda nie wyszła, ale za to udał się paneer, rodzaj domowego sera pochodzącego z Indii. Pani Monika szybko znalazła nabywcę – sklep z serami z Łodzi, a nadwyżkę mleka sprzedawali na targach rolnych. To doświadczenie sprawiło, że zdecydowali rozwijać swoją serowarską działalność. Na początku to były eksperymenty, potem już profesjonalne kursy m.in. w Holandii czy Niemczech, choć przy tamtejszych gospodarstwach liczących 5 tys. kóz, ich stadko nazywano hodowlą domową.
Dziś są specjalistami w tworzeniu rzemieślniczych serów dojrzewających, pleśniowych i wędzonych, ale w swojej ofercie mają też tradycyjne twarogi, czy sery typu fromage. Kluczem do sukcesu jest połączenie pasji i szacunku do natury. Kozy i owce – a razem, z młodymi mają ok. 300 sztuk - są zadbane i karmione własnymi uprawami, a mleko jest przetwarzane w oparciu o tradycyjne i naturalne metody. Serowarnia z dojrzewalnią zostały urządzone obok domu, a każdy dzień tygodnia jest podporządkowany produkcji konkretnych rodzajów serów. – Najgorzej jest, jak ktoś z nas zachoruje, wszystko leży – śmieje się pan Waldemar.
Ich flagowym produktem jest Groseran. Nagrody, które zdobył, nie mieszczą się już na regale w sklepiku przy gospodarstwie. Zdaniem krytyków kulinarnych i kucharzy, ser z Grodziska bije parmezan i, gdyby produkowano go we Włoszech, zostałby uznany za jeden z najlepszych serów świata. Ale w ofercie gospodarstwa są też m.in. również często nagradzany „Alpejczyk” z koziego mleka, dojrzewający ok. 4 miesiące i pielęgnowany białym winem, są sery dojrzewające m.in. z truflą czy ziołami, są sery kanapkowe czy ser wędzony w tradycyjny sposób w dymie olchowym.
Wszystkie można kupić w Grodzisku, ale i m.in. w Łodzi na rynkach „Prosto od rolnika”. Jak zdradza pani Monika, serów zazdroszczą im Holendrzy, ale typ gospodarstwa nie pozwala na sprzedaż zagraniczną. W sklepiku, który jest czynny trzy dni w tygodniu, można znaleźć też inne oryginalne smakołyki, które państwo Lasoniowie sprowadzają z innych gospodarstw rzemieślniczych z zagranicy. Są francuskie sery pleśniowe czy ser z mleka bawolego. Jest też wypiekany lokalnie chleb z ich groseranem.
W pracy przy zwierzętach pomaga im 9-letnia córka Kinga. Ma nawet swoją ulubioną owieczkę, Lusię. – Ma jedno czarne ucho – opowiada dziewczynka. Kinga nie tylko opiekuje się stadkiem, ale także prowadzi warsztaty edukacyjne dla odwiedzających gospodarstwo.
- Na miejscu zawsze służymy pomocą, dobrą radą, zawsze doradzimy, jak skomponować deskę serów, co spożywać, żeby np. odbudować florę jelitową. Staramy się przekazywać nasze produkty, jako żywność funkcjonalną, czyli taką, która poza walorami smakowymi, sensorycznymi, także będzie wspierała naszą oporność i pomagała w zdrowych nawykach i prawidłowej diecie – mówi pani Monika.
Rynki „Prosto od rolnika” ze zdrową, świeżą i tradycyjną żywnością sprzedawaną bezpośrednio przez producentów z województwa łódzkiego, działają w każdą sobotę. Jeden jest przy Manufakturze (wjazd od ul. Piwnej), drugi przy Sportstacji w Porcie Łódź. Oba startują wcześnie rano (ok. 6-7) i działają do południa tzn. do ostatniego produktu. Można tam kupić świeże, sezonowe warzywa i owoce, tradycyjne chleby oraz wędliny, miody, naturalne soki oraz przetwory, a także rzemieślnicze sery.
kw
fot. T. Grala
Zarząd Województwa Łódzkiego rozstrzygnął konkurs na realizatorów projektu „Łódzkie promuje zdrowie psychiczne”. To bezpłatna profesjonalna pomoc, wsparcie i konsultacje psychologiczne dla dzieci, młodzieży i dorosłych.
Projekt dla dorosłych będzie realizowany m.in.. przez Caritas Archidiecezji Łódzkiej w Łodzi, Stowarzyszenie Hospicjum w Rawie Mazowieckiej i Tomkar w Poddębicach. Natomiast dzieci i młodzież będą mogli zgłosić po pomoc się na przykład do Fundacji Diabeciaki w Łodzi, Psyche w Antoniewie oraz Fundacji Promocji Zdrowia Psychicznego i Somatycznego Vis Salutis w Łodzi.
Każdy uczestnik programu może liczyć na sześć godzinnych spotkań ze specjalistą. Konsultacje są finansowane z budżetu województwa łódzkiego. Ich wartość to pół miliona złotych, z czego blisko 300 tysięcy przeznaczone zostanie na wsparcie dorosłych oraz ponad 200 tysięcy na pomoc dla dzieci i młodzieży. To daje duże możliwości pomocy dla każdego, kto jej potrzebuje.
- Na przestrzeni ostatnich kilku lat obserwujemy wzrost liczby dzieci i młodzieży wymagających specjalistycznej opieki w obszarze zdrowia psychicznego. Jako specjaliści wiemy też, że za większość zaburzeń psychicznych, które występują w różnych okresach rozwojowych odpowiadają czynniki środowiskowe, czyli te, na które mamy wpływ. Dlatego działania Urzędu Marszałkowskiego Województwa Łódzkiego związane z profilaktyką zaburzeń psychicznych są tak ważne i potrzebne – podkreśla dr n.med. Aleksandra Lewandowska, konsultant krajowa w dziedzinie psychiatrii dzieci i młodzieży.
Spotkania mogą odbyć się tradycyjnie w gabinecie psychologa lub online – za pomocą takich komunikatorów jak na przykład Messenger, WhatsApp czy Skype. Dzięki temu każdy uczestnik będzie miał możliwość dostosowania formy spotkań do swoich preferencji i możliwości.
Oto lista realizatorów projektu:
Dorośli:
"Profamilia" Anna Lesiewicz-Ksycińska, Lidia Zwierzak, Marcin Zwierzak sp. j. w Łodzi,
Caritas Archidiecezji Łódzkiej w Łodzi,
Maciej Milczarek w Łodzi,
PPHU Tomkar s.c. Halina Styśko, Piotr Styśko, Michał Styśko w Poddębicach,
NOWE ŻYCIE W RAWIE w Rawie Mazowieckiej,
Stowarzyszenie Hospicjum w Rawie Mazowieckiej,
EGO Agnieszka Szewczyk, Monika Pluta-Guz sp. j. w Ksawerowie,
SUBVENIO Fundacja Interwencji Kryzysowej i Pomocy Psychologicznej w Łodzi,
Anna Musiał w Łodzi.
Dzieci i młodzież:
"Profamilia" Anna Lesiewicz-Ksycińska, Lidia Zwierzak, Marcin Zwierzak sp. j. w Łodzi,
Fundacja DIABECIAKI Łódź,
"Centrum Medyczne - Szpital Świętej Rodziny" sp. z o. o. w Łodzi,
PSYCHE Joanna Szeląg w Antoniewie,
Fundacja Promocji Zdrowia Psychicznego i Somatycznego Vis Salutis w Łodzi,
Pracownia Psychoterapii Cztery Maski Agnieszka Więcek w Łodzi.
AK
Krzyże i kapliczki przydrożne to nieodłączny element polskiego krajobrazu, a województwo łódzkie stanowi doskonały przykład tej wielowiekowej tradycji. Rozsiane po wsiach i miasteczkach, przy drogach, na skrajach pól, w lasach i przy domostwach, pełnią nie tylko funkcję religijną, ale także kulturową i historyczną. Te niewielkie, często skromne obiekty stawiane przy drogach, na rozstajach, w polach czy przy domach, nabierają szczególnego znaczenia właśnie dziś – w Wielki Piątek, dniu Męki i Śmierci Chrystusa.
Kapliczki i krzyże przydrożne w Polsce mają długą i bogatą historię. Powstawały jako znaki wiary, dziękczynienia, błagania o pomoc, ale również jako miejsca pamięci o ważnych wydarzeniach – wojnach, zarazach, katastrofach. To ludowa pobożność przemawiała przez drewno i kamień, nadając formę głębokiemu pragnieniu obecności Boga w codziennym życiu.
Często są one dziełem rąk prostych ludzi – rolników, rzemieślników, lokalnych artystów – którzy stawiali je z potrzeby serca. Dzięki nim duchowość nabierała konkretnego kształtu i wpisywała się w przestrzeń życia: między domem a polem, szkołą a lasem, pracą a odpoczynkiem.
W zależności od regionu, kapliczki przybierają różne formy – od prostych krzyży z drewna lub żelaza, po murowane, zdobione nisze z figurkami świętych. Często w ich otoczeniu można znaleźć ławki, kwiaty, a nawet lampki – są to miejsca zadumy i modlitwy, ale też ważne punkty na trasach procesji religijnych.
- Krzyże i kapliczki przydrożne są nieodłącznym elementem krajobrazu polskich wsi. Najważniejsze funkcje spełniały te stojące na skrajach wsi – mówi Olga Łoś z Muzeum Archeologicznego i Etnograficznego w Łodzi. - Wyznaczały one jej granice, zapewniały opiekę nad mieszkańcami, chroniły przed nieszczęściami i złymi mocami, które gromadziły się właśnie przy granicach.
Choć wydawać by się mogło, że w dobie urbanizacji i globalizacji ta tradycja zanika, rzeczywistość pokazuje coś innego. Wciąż powstają nowe kapliczki – często jako wotum wdzięczności po ciężkiej chorobie, wypadku czy innym przeżyciu. Z drugiej strony wiele starych obiektów wymaga renowacji i opieki – i tu z pomocą przychodzą lokalne społeczności, organizacje pozarządowe i pasjonaci historii.
W ostatnich latach coraz częściej kapliczki stają się również tematem projektów edukacyjnych i artystycznych. Szkoły organizują konkursy plastyczne i fotograficzne, a lokalne samorządy tworzą szlaki kulturowe prowadzące śladami przydrożnych krzyży.
Kapliczki i krzyże przydrożne są nie tylko religijnym symbolem, ale też bezcennym elementem krajobrazu kulturowego Polski. Każda z nich ma swoją historię – czasem dramatyczną, czasem pełną nadziei – a wszystkie razem tworzą mozaikę narodowej tożsamości. To dziedzictwo, które warto pielęgnować, nie tylko ze względu na tradycję, ale przede wszystkim z szacunku dla ludzi, którzy je stawiali – z wiarą, nadzieją i miłością.
bg.
zdjęcia: AK
To powód do zazdrości dla wielu kolekcjonerów winylowych krążków. Ponad dziesięć tysięcy dwieście egzemplarzy liczy kolekcja winyli zgromadzona w Dziale Zbiorów Audiowizualnych Wojewódzkiej Biblioteki Publicznej im. Marszałka Józefa Piłsudskiego w Łodzi.
- Płyty gramofonowe zaczęto u nas gromadzić w latach sześćdziesiątych dwudziestego wieku - mów Katarzyna Roskowska-Świtaj, kierowniczka Działu Zbiorów Audiowizualnych Wojewódzkiej Biblioteki Publicznej. - Kolekcja do dziś się rozrasta, bo w miarę możliwości uzupełniamy ją o nowe egzemplarze.
Na imponujący zbiór składają się wydawnictwa dawnych polskich firm fonograficznych, między innymi Pronitu, który tłoczył płyty pod własną marką oraz na zlecenie wydawnictw muzycznych: Tonpressu, Poltonu, Wifonu, Muzy, czy Polskich Nagrań, wydawcy między innymi znanej na całym świecie serii Polish Jazz. Ale w kolekcji są także płyty wydawane przez zagraniczne firmy: Supraphon, Hungaroton, Amiga, Eterna. To potężny zbiór różnorodnej muzyki – poważnej i rozrywkowej.
Albumy do kolekcji były przez bibliotekę kupowane, ale pochodzą też z darów, m.in. z Biblioteki w Karl-Marx-Stadt, Instytutu Francuskiego w Warszawie. Bibliotece ofiarowano także cześć archiwalnej płytoteki Polskiego Radia. To między innymi spuścizna po znanym łódzkim publicyście, krytyku muzycznym i radiowcu Bolesławie Busiakiewiczu licząca około 8 tysięcy archiwalnych, przedwojennych płyt stanowiących dużą wartość dla historyków fonografii i kolekcjonerów.
Dziś kolekcja to dokładnie 10.253 płyty winylowe: tradycyjne czarne, ale także barwione i tzw. picture vinyle, czyli krążki ozdobione zdjęciami.
- To jedne z ciekawszych wydawnictw na rynku fizycznych nośników. Przyciągają barwnymi obrazkami, niestety brzmią gorzej od standardowych płyt winylowych - opowiada Katarzyna Roskowska-Świtaj.
Są także płyty szelakowe wykonane z cięższego, grubszego niż winyl tworzywa, bardzo kruche, dlatego trzeba na nie szczególnie uważać. To zwykle stare, cenne wydawnictwa. Na tego typu płycie można na przykład posłuchać ballad Fryderyka Chopina w wykonaniu Alfreda Cortota, jednego z największych wirtuozów fortepianu pierwszej połowy XX wieku. W kolekcji generalnie jest mnóstwo nagrań najznakomitszych muzyków i śpiewaków: Artura Rubinsteina, Wadima Brodskiego, Arturo Toscaniniego, Marii Callas, Enrico Caruso, Jana Kiepury, Luciano Pavarottiiego. Zawartość bibliotecznej płytoteki może zaskoczyć najzagorzalszych zwolenników serwisów streamingowych - liczbą i różnorodnością artystów. Bo zbiór jest wszechstronną panoramą muzyki rozrywkowej. Znajdziemy tu piosenki nagrane przez Mirę Zimińską-Sygietyńską, Hankę Ordonównę, Sławę Przybylską, Zdzisławę Sośnicką, Annę Jantar, Karin Stanek, Czesława Niemena, Jerzego Połomskiego. Są płyty Czerwono-Czarnych, Czerwonych Gitar, Perfectu, Kombi, Budki Suflera, czy zagranicznych artystów - Elvisa Presleya, Davida Bowie, Lenny Kravitza, Madonny, Michaela Jacksona, zespołów The Beatles, Rolling Stones, Pink Floyd, Depeche Mode, Metallica, Iron Maiden, U2. Są ścieżki dźwiękowe popularnych filmów „West Side Story”, „Grease”, „Gwiezdnych wojen”.
Do cennych pozycji należą także tematyczne serie muzyczne: Musica Antiqua Polonica, czyli obszerna antologia muzyki polskiej, od jej źródeł po Oświecenie, czy Musica Mundana, czyli przegląd rytmów, melodii i form w muzyce światowej. Jest także grupa nagrań literackich, między innymi „Dziady" Adama Mickiewicza w reżyserii Konrada Swinarskiego i interpretacji artystów Teatru Starego w Krakowie, czy seria „Mistrzowie Sceny Polskiej" z głosami słynnych aktorów Niny Andrycz, Mieczysławy Ćwiklińskiej, Janiny Romanówny, Ludwika Solskiego, Aleksandra Zelwerowicza.
Białym krukiem jest płyta Elvisa Presleya wydana przez RCA Records.
- To picture vinyl z wizerunkiem króla rock and rola. Te płyty mają to do siebie, że są wydawane w edycjach limitowanych. I właśnie ta jest z limitowanej edycji. Dlatego jest tak cenna – tłumaczy Katarzyna Roskowska-Świtaj.
Równie cenna jest kolekcja płyt słynnej śpiewaczki Marii Callas.
- I tu ciekawostka. Na płycie z zapisem „Giocondy” Ponciliego główną partię śpiewa oczywiście Callas, ale w obsadzie jest inna słynna śpiewaczka, Fedora Barbieri, która w 1992 roku występowała na scenie Teatru Wielkiego w Łodzi. Śpiewała główną partię w operze „Norma”, mając 70 lat - opowiada dr Łukasz Grzejszczak z Działu Zbiorów Audiowizualnych.
Dumą zbiorów jest też kolekcja płyt Artura Rubinsteina.
- Na okładkach wszystkich naszych płyt mistrz ma w krawacie szpilkę z perłą. Ta szpilka została w 2022 roku sprzedana na aukcji pamiątek po Arturze Rubinsteinie, z której dochód zasilił fundację jego imienia działającą w Łodzi. Została wyceniona na ponad trzy tysiące złotych - mówi Łukasz Grzejszczak.
Gratką dla najmłodszych melomanów może być na przykład pięknie wydana kolekcja picture vinyli zawierająca ścieżkę dźwiękową z filmów o przygodach Harrego Pottera.
- Podczas lekcji bibliotecznych pokazujemy je dzieciom, są zachwycone. Dlatego mamy pomysł, aby zorganizować wystawę picture vinyli. One są widowiskowe i nas wyróżniają, bo z tego co wiem, biblioteki w Polsce nie gromadzą tego typu płyt - mówi Katarzyna Roskowska-Świtaj.
Płyt nie można wypożyczyć, ale można ich posłuchać na miejscu. Są tu do dyspozycji gramofony, nowe i mające już swoje lata, ale bardzo cenne egzemplarze, na przykład gramofon walizkowy ŁZR T4, czy legendarne gramofony Unitra Fonica produkowane przez Łódzkie Zakłady Radiowe Fonica.
- Kiedyś, w starej siedzibie, mieliśmy pokój odsłuchowy. Miał fajny klimat. Ale i dziś warto do nas zajrzeć na popołudnia z płytą winylową. Zapraszamy - zachęcają pracownicy Działu Zbiorów Audiowizualnych.
19 kwietnia przypada Światowy Dzień Płyty Winylowej. Życzymy pięknych odsłuchów.
aa/fot. mr