Sezon na odladzanie samolotów na łódzkim lotnisku rozpoczęty. Lublinek jest już gotowy na zimę. Jako pierwszy w tym sezonie odlodzony został samolot do hiszpańskiego Alicante.
Odladzanie jest bardzo widowiskowe, ale dla pracownika obsługi naziemnej, który z kosza odladzarki dokonuje natrysku, to zajęcie dość niebezpieczne i wymagające doświadczenia i odwagi. Samoloty najczęściej odladzane są z włączonymi silnikami. To sprawia, że w trakcie procesu jest bardzo głośno. Płyn ma wysoką temperaturę, przez co powstaje dużo pary ograniczającej widoczność i utrudniającej pracę.
Pracownicy obsługi naziemnej lotnisk wykonują odladzanie samolotu na życzenie kapitana samolotu. Wszystko odbywa się z pasażerami na pokładzie.
Lód to zagrożenie dla bezpieczeństwa lotu, zwiększa ciężar samolotu, ogranicza sterowność i może uszkodzić maszynę. Dlatego ważne jest, by bezpośrednio przed startem usunąć oblodzenia. Środki chemiczne stosowane przy tej procedurze usuwają lód i szron oraz zabezpieczają samolot przed ponownym oblodzeniem do momentu startu. Do odladzania używa się mieszaniny glikolu i wody lub 100 procentowego płynu podgrzanych do temperatury 60 st. C. Tym pryska się na zanieczyszczone elementy samolotu. Najczęściej są to skrzydła i stateczniki. W czasie takiego jednorazowego zabiegu, w przypadku samolotów typu Boeing 737 lub Airbus A320, zużywa się ok. 250 litrów płynu.
Odladzanie przy użyciu płynów to nie jedyna metoda. Można to robić również mechaniczne usuwając lód i szron za pomocą ściągaczek lub mioteł z miękkim włosiem. Niektóre elementy samolotu, na które nie można pryskać płynem, muszą być odladzane przy użyciu dmuchawy ciepłego powietrza, tzw. Kocovera, są to silniki, golenie czy przednia część kadłuba.
AK
- rozmowa z Moniką Matusiewicz, nową dyrektor ŁDK, która objęła funkcję 1 listopada.
Zadomowiła się już pani?
Tak. Nie miałam z tym problemu, bo wróciłam do miejsca, gdzie pracują przyjaźni ludzie, których niechętnie zostawiłam prawie trzy lata temu. A przecież praca w kulturze, w ogóle każda praca, to przede wszystkim ludzie. Dobrze się tu czuję.
Pracowała pani tu ponad siedem lat, doskonale zna pani ŁDK jako instytucję. Jakie są jego mocne strony, filary, na których została zbudowana jego popularność w Łodzi i regionie?
Siłą Łódzkiego Domu Kultury jest zespół. Doświadczeni kompetentni pracownicy poszczególnych działów i dziedzin, posiadający wiedzę i kontakty. Rola dyrektora polega na sprawnym zarządzaniu tym potencjałem i wykorzystywaniu go przy realizacji zadań, stawianych takiej instytucji, jak ŁDK. Myślę tu o najważniejszych z tych zadań, czyli o pracy nad upowszechnianiem działalności kulturalnej i edukacyjnej dla różnych grup wiekowych w całym województwie.
W całym regionie, czyli we współpracy z ośrodkami kultury w innych miastach i gminach?
Tak. We współpracy z innymi instytucjami, i to na wielu poziomach, widzę ważną misję ŁDK. Prawie każdy samorząd ma dom kultury, bibliotekę, muzeum. Sama pracowałam w kilku placówkach w regionie. Będąc tu niegdyś wicedyrektorem, poczułam, jak ważna jest rola ŁDK, jeśli chodzi o wsparcie dla mniejszych ośrodków kultury. Moce, które posiadamy, chociażby kontakty z instytucjami artystycznymi w Łodzi czy innych dużych miastach, czy kompetencje kreowania życia kulturalnego, można przekuć we wsparcie dla innych. W terenie ta pomoc jest potrzebna, choć bywa, że to potrzeba nieuświadomiona. Ale naszą rolą jest także, żeby tę świadomość budować poprzez umiejętne działanie i współdziałanie. W regionie jest mnóstwo ciekawych pomysłów, ale czasami brakuje wiedzy, jak te starania zmienić w sukces. W minionych latach dużo wysiłku włożyliśmy w tworzenie sieci współpracy między instytucjami. Przynosiło to korzyści dla rozwoju kultury w województwie. Realizowaliśmy na przykład Regionalną Akademię Kadr Kultury, czyli projekt szkoleniowy dla pracowników instytucji kulturalnych w regionie. To było bardzo cenne i myślę, że należy do tego wrócić. Naszej instytucji dużo łatwiej jest pozyskiwać środki zewnętrzne i kreować projekty, które warto kierować do partnerów w regionie i wspólnie z nimi je realizować. Wykorzystując potencjał Łodzi i łódzkich instytucji kultury oraz artystów, którzy mają osiągnięcia.
Ta chęć współpracy dotyczy także samej Łodzi?
Oczywiście. Łódzki Dom Kultury jest mocno zakorzeniony w świadomości łodzian. Jest pamiętany z wielu ciekawych działań, chociażby łódzkich spotkań teatralnych czy komiksowych, z aktywności wielu grup i stowarzyszeń. Wiele osób wspomina czasy, kiedy to tutaj toczyło się życie kulturalne miasta. Później, na skutek zmian, ŁDK miał nieco inne zadania i tę funkcję przejęły kluby osiedlowe czy lokalne domy kultury. Ale ja wiem, że jest przestrzeń do tego, aby ŁDK był miejscem ciekawym dla łodzian, mimo licznej konkurencji. Myślę o współpracy z urzędem miasta, liczę na takie porozumienie, będę inicjować dialog z miejskimi placówkami i rozmawiać o synergii, abyśmy nie musieli prześcigać się w pomysłach, a mogli uzupełniać się ofertą.
W swoim programie zawarła pani także pomysły na wyjście poza region. Jak daleko?
Samorząd województwa łódzkiego współpracuje z innymi województwami, ma też porozumienia partnerskie z samorządami w innych krajach. Uważam, że trzeba to wykorzystać, bo to świetna przestrzeń do promocji kultury naszego regionu, a także możliwość pokazania mieszkańcom województwa różnorodności i bogactwa innych kultur. Są na to środki unijne, jak choćby program Kreatywna Europa, który powala finansować projekty kulturalne w oparciu o doświadczenia zagranicznych partnerów. Tworzenie takiej płaszczyzny współpracy może przynieść bardzo wiele korzyści i dla ŁDK, i dla województwa.
Jedno ze słów-kluczy w pani programie brzmiało cyfryzacja. Czy to oznacza, że stawia pani na nowoczesność i walkę o najmłodsze pokolenie?
Młodzież to przyszłość, więc dotarcie do młodych ludzi uważam za jeden z kluczowych celów na najbliższy czas. W ŁDK pracują świetni fachowcy, którzy przygotowują dobry kontent. Szkopuł w tym, abyśmy potrafili dotrzeć z naszą ofertą do wszystkich grup wiekowych, w tym zwłaszcza do młodych ludzi. Proces cyfryzacji to punkt wyjścia do osiągnięcia tego celu. Potrzebne też będzie dostosowanie przekazu o naszych działaniach do języka i sposobów komunikacji, jakimi posługuje się najmłodsze pokolenie. Tu z kolei pomocne może być wykorzystanie wsparcia z programu Polska Cyfrowa. To na razie kierunek, w którym chcę podążać, ale będę chciała jak najszybciej ubrać to w konkrety.
W Skansenie w Maurzycach powstała „Chałupa na dotyk”, w której zwiedzający mogą dotykać eksponaty. To bardzo duże ułatwienie dla niewidomych i słabowidzących. W środku są plany tyflograficzne oraz aplikacja z audiodeskrypcją i audioprzewodnikiem.
Bielona chałupa przez ostatnie 5 lat była wyłączona z ekspozycji w Maurzycach, wyjątkowego parku etnograficznego gromadzącego zabytki architektury z terenu dawnego Księstwa Łowickiego. Dzięki projektowi „Skansen w Maurzycach dla wrażliwych” została przywrócona odwiedzającym. Muzeum w Łowiczu na realizację zadania otrzymało dotację z MKiDN, co pozwoliło na restaurację izb w chałupie, a także dostosowanie skansenu do potrzeb osób niewidomych, słabowidzących, a także poruszających się na wózkach.
- W ramach tego projektu przed częścią chałup powstały platformy – podjazdy dla osób niepełnosprawnych, a jedną z chałup otworzyliśmy dla zwiedzających. Została tak zaadaptowana, że można do niej wejść i zwiedzić izbę roboczą i izbę świąteczną – opowiada Michał Zalewski, dyrektor muzeum w Łowiczu.
Jest to bardzo duża zmiana, bo izby w pozostałych chałupach można oglądać tylko z progu – eksponaty i wyposażenie są chronione specjalną kratą. W tej chałupie zwiedzający mogą wejść w przysłowiowy każdy kąt i dotykać m.in. pieca, kołyski, wrzeciona, pierzyny czy bibułowych pająków. Dodatkowo, z myślą o osobach niewidzących, w środku zostały zainstalowane tablice tyflograficzne, powstała także aplikacja z audiodeskrypcją i audioprzewodnikiem, którą można uruchomić za pomocą kodu QR.
Województwo Łódzkie przeznaczyło ponad 2 miliony złotych na rozwój młodzieżowego sportu, wspierając aż 100 lokalnych klubów. Młodzi sportowcy zyskają środki na zakup profesjonalnego sprzętu, odzieży sportowej oraz organizację specjalistycznych szkoleń, które przyczynią się do doskonalenia ich talentów i możliwości.
Tegoroczna pula na wsparcie młodzieżowych klubów sportowych jest rekordowa – to znacznie więcej niż w latach poprzednich. Zarząd Województwa Łódzkiego, dbając o rozwój sportu w regionie, zwiększył finansowanie, korzystając z przesunięć budżetowych, co pozwoliło na rozszerzenie zasięgu programu. Dzięki temu kluby sportowe będą mogły zapewnić swoim podopiecznym lepsze warunki do treningów, a także szerszy dostęp do nowoczesnego wyposażenia, niezbędnego w codziennych zajęciach.
Joanna Skrzydlewska, Marszałek Województwa Łódzkiego, zwracając się do przedstawicieli nagrodzonych klubów, podkreśliła swoje zaangażowanie i podziękowała za ich ciężką pracę:
– Bardzo bym chciała, aby Województwo Łódzkie było sportowe. Dziękuję Wam wszystkim za pasję i za to, że macie wielkie serce do sportu. Doskonale wiem, że to wcale nie jest takie łatwe. Życzę wspaniałych zawodników i sukcesów – nie rezygnujcie!
Wsparcie to jest częścią szerszego planu na rzecz rozwoju sportu młodzieżowego w województwie, który ma na celu zachęcanie młodych ludzi do aktywności fizycznej, a także wspieranie klubów w ich pracy nad przyszłymi mistrzami. Dzięki odpowiednim środkom młodzi sportowcy mają szansę sięgać coraz wyżej, nie tylko w lokalnych, ale i ogólnopolskich oraz międzynarodowych zawodach, przyczyniając się do promocji sportu i regionu.