Piękna, październikowa sobota kusiła, żeby zajrzeć do lasu. Z tego zaproszenia skorzystali mieszkańcy gminy Rozprza, którzy wzięli udział w „Wielkim grzybobraniu” zorganizowanym przez KGW Kęszyn-Dzięciary.
Grzybów starczyło dla wszystkich. Później było obieranie zbiorów, a w nagrodę dla wszystkich pyszna zalewajka. Sołecki piknik został zorganizowany w ramach projektu, na który KGW Kęszyn-Dzięciary otrzymało dotację z budżetu województwa łódzkiego na propagowanie tradycji kulinarnych regionu.
kw
fot. Piotr Miśkiewicz
Plus Liga. W siatkarskim klasyku PGE GiEK Skra Bełchatów uległa na wyjeździe ZAKSIE Kędzierzyn Koźle 1:3. W pełnym emocji spotkaniu wystąpili dwaj reprezentacyjni rozgrywający: Grzegorz Łomacz (Skra) i Marcin Janusz (ZAKSA), zabrakło natomiast kontuzjowanego Bartosza Kurka, który dopingiem wspierał swoich kolegów.
Pojedynkami tych drużyn żyje cała siatkarska Polska. Gabloty obu klubów wypełniają zdobyte trofea, zarówno ZAKSA, jak i Skra mają na koncie po dziewięć mistrzowskich tytułów i dawniej często między sobą rozstrzygały kwestię prymatu na krajowej arenie.
Już początek spotkania zwiastował wielkie emocje, bowiem miał on wyrównany charakter. Przy stanie 19:18 dla gości, kędzierzynianom udało się zablokować dwa ataki Amina Esmaeilnezhada, atakującego Skry i przejąć inicjatywę. Seria punktowa dała gospodarzom piłkę setową, a skuteczna kiwka Karola Urbanowicza pozwoliła na triumf w tej partii.
Drugi set od początku toczył się pod dyktando gospodarzy. Ani czas wzięty przez Gheorghe’a Cretu, trenera bełchatowian przy stanie 6:11 dla ZAKSY, ani rotacje w składzie nie zdołały odmienić losów tej odsłony, którą kędzierzynianie wygrali 25:18.
Emocje sięgnęły zenitu w trzecim secie. Gra była zacięta i wyrównana, a prowadzenie przechodziło z rąk do rąk. Błąd Igora Grobelnego przyniósł bełchatowianom setballa (24:23), ale skuteczny atak Mateusza Rećki, doprowadził do remisu i bardzo długiej gry na przewagi. Skuteczna ataki Esmaeilnezhada ostatecznie dały bełchatowianom pierwszego wygranego seta (31:29).
Seria błędów bełchatowskiej drużyny sprawiła, że gospodarze szybko zbudowali sobie przewagę w czwartym secie. Skra goniła, zrywami próbowała odrobić straty, ale nie była w stanie doprowadzić do remisu. Przy stanie 23:21, zagrywkę zepsuł Miran Kujundzić i kędzierzynianie mieli piłkę meczową. Po zbiciu punkt zdobył Esmaeilnezhad, ale chwilę później Irańczyk nadział się na blok Mateusza Poręby i komplet punktów został w Kędzierzynie.
ZAKSA Kędzierzyn Koźle – PGE GiEK Skra Bełchatów 3:1 (25:20, 25:18, 29:31, 25:22)
(mrok)
Najpierw ręczne wykopywanie ziemniaków, wspólnie z rodziną i sąsiadami, później ognisko i biesiada na polu. Tak kiedyś wyglądały zbiory kartofli na wsiach w Łódzkiem, a dzisiaj tę tradycję przypomniało Koło Gospodyń Wiejskich z Biskupiej Woli (pow. piotrkowski).
Gospodyniom z Biskupiej Woli idealnie udało się odtworzyć klimat prac polowych sprzed kilkudziesięciu lat, a najwięcej radości miały dzieci, które tej tradycji nie znały. Były motyki, wóz, kosze pełne kartofli i przyśpiewki. Była ciężka praca, a po niej poczęstunek – tradycyjny chleb ze smalcem, ogórki kiszone i ciasto drożdżowe.
- Chciałyśmy pokazać naszym dzieciom, naszym mieszkańcom, jak to kiedyś odbywały się wykopki tutaj, w naszych stronach – mówi Beata Krajewska, przewodnicząca KGW w Biskupiej Woli.
Grażyna Bartocha, członkini KGW w Biskupiej Woli pamięta takie wykopki ze swojego dzieciństwa. -To był przepiękny czas, niezapomniany. Zbierało się sąsiadów, były wspólnie zaprzęgane konie do kopaczki, albo jeżeli się to robiło motykami, to były motyki. Jedna sąsiadka, druga sąsiadka, trzecia sąsiadka, wspólne kosze, wspólny wóz i wspólna robota była. I wspólne gawędzenie, śpiewanie i niesamowite pogaduchy – opowiada z nostalgią. – Wtedy był niezapomniany klimat, którego dziś nie ma. Dziś są dwie-trzy osoby, jeden na ciągnik, drugi na kombajn i to wystarczy.
Pokaz tradycyjnych wykopków był częścią projektu „Propagowanie produktów tradycyjnych i dziedzictwa kulinarnego jako elementu świadomości kulturowej” zrealizowanego z budżetu Województwa Łódzkiego.
kw
fot. Piotr Wajman
Tauron Liga. Siatkarki ŁKS Commercecon rozbiły na własnym parkiecie Energę MKS Kalisz 3:0. W trakcie spotkania kontuzji doznała podstawowa libero łódzkiego zespołu, olimpijka Maria Stenzel.
W pierwszym secie gospodynie były lepsze w każdym elemencie gry. Pod koniec tej odsłony Przemysław Michalczyk, trener MKS chciał poprawić przyjęcie i wprowadził na parkiet drugą libero – Natalię Pajdak. Jednak obraz gry nie uległ zmianie i Wiewióry rozbiły kaliszanki 25:13.
Przed drugim setem trener łodzianek Alessandro Chiappini musiał zdjąć z parkietu kontuzjowaną libero Marię Stenzel, którą zastąpiła Nikola Jęcek. Ta odsłona również przebiegała pod dyktando gospodyń. Siatkarki z Kalisza nie radziły sobie przede wszystkim z agresywną zagrywką Wiewiór. Gdy na zagrywce stanęła Marlena Kowalewska przy stanie 15:9, ełkaesianki miały efektowna serię punktową, która doprowadziła je do piłki setowej (24:9). Kaliszankom udało się zdobyć trzy punkty, ale w końcu po zbiciu Lany Scuki, partia padła łupek Wiewiór (25:12).
Inny przebieg miał początek trzeciej partii. Z MKS po dwóch przegranych setach zeszła presja i grał odważniej i skuteczniej w ataku. W efekcie obie drużyny grały praktycznie punkt za punkt. Przy stanie 16:16, zaniepokojony Chiappini wziął czas, ale panie nadal grały cios za cios. MKS nie najlepiej wyglądał na przyjęciu, ale nadal dobrze radził sobie w ataku. Efekty przynosiła taktyka polegająca na posyłaniu dużej liczby piłek w kierunku Jęcek. Końcówka należała jednak do gospodyń. Najpierw Sonia Stefanik wykorzystała wystawę Kowalewskiej i wywalczyła piłkę meczową. Wykorzystała ją Anastazja Hryszczuk, która po obiciu bloku kaliszanek przypieczętowała zwycięstwo ŁKS.
ŁKS Commercecon Łódź – Energa MKS Kalisz 3:0 (25;13, 25:12, 25:22)
(mrok), fot. Sebastian Sołtyszewski