Zarząd Województwa Łódzkiego ogłosił konkurs na przywracanie świetności najcenniejszym zabytkom znajdującym się w regionie łódzkim. Pula środków do wykorzystania w ramach pierwszego konkursu wynosi pięć milionów złotych.

W poniedziałek, 15 lutego Zarząd Województwa Łódzkiego przyjął uchwałę dotyczącą pierwszego konkursu na udzielenie dotacji na wykonanie w 2021 roku prac konserwatorskich, restauratorskich lub robót budowlanych przy zabytkach. O środki może się ubiegać każdy, kto posiada zabytek wpisany do rejestru zabytków województwa łódzkiego.

Dotacje będą mogły być przeznaczone między innymi na prace budowlane; remontowe; projektowe; wykonanie ekspertyz technicznych bądź konserwatorskich; przeprowadzenie badań konserwatorskich lub architektonicznych; opracowanie programu prac konserwatorskich i restauratorskich. Maksymalna kwota o którą można będzie się ubiegać to 100 tysięcy złotych.

Szczegółowy regulamin konkursu oraz wzór wniosku do pobrania dostępny jest na stronie Urzędu Marszałkowskiego Województwa Łódzkiego w Biuletynie Informacji Publicznej www.bip.lodzkie.pl, w zakładce: konkursy.

Wnioski o udzielenie dotacji można składać do 12 marca 2021 roku w Biurze Podawczym (parter) Urzędu Marszałkowskiego Województwa Łódzkiego, al. Piłsudskiego 8, 90-051 Łódź, w godzinach 8.00-16.00.

Dodatkowe informacje dotyczące konkursu można uzyskać także w Departamencie Kultury i Edukacji Urzędu Marszałkowskiego Województwa Łódzkiego pod numerami telefonów: 42 291 98 27; 42 291 97 20; 42 291 97 79; 42 291 98 20

DK

Zarząd Województwa Łódzkiego w poniedziałek (15 lutego) przyznał stypendia dla 800 najzdolniejszych uczniów ze szkół zawodowych z regionu łódzkiego. W tej grupie znalazło się 96 osób z niepełnosprawnościami.

Projekt zakłada przyznanie stypendium w wysokości 3 tys. zł. uczniom, którzy uzyskali średnią ocen nie niższą niż 4,5 ze wszystkich przedmiotów zawodowych w roku szkolnym 2019/2020, nie pobierali innego stypendium za wyniki w nauce finansowanego lub współfinansowanego ze środków Europejskiego Funduszu Społecznego.

Stypendium daje możliwości dostępu do nowoczesnych pomocy dydaktycznych, pozwala na przełamywanie barier materialnych w rozwoju edukacyjnym, czy podniesienie poziomu samooceny. Uczniowie uzyskane pieniądze mogą przeznaczyć na zakup komputera, drukarki czy inny potrzebny w nauce i doskonaleniu zawodowym sprzęt.

Projekt jest współfinansowany z Europejskiego Funduszu Społecznego w ramach Regionalnego Programu Operacyjnego WŁ na lata 2014 – 2020.

Na ogłoszony nabór, który trwał w okresie od 16 grudnia ubiegłego roku do 11 stycznia bieżącego roku, wpłynęło 3 tys. 514 wniosków.

bg.

Z dużym smutkiem przyjęliśmy informację o śmierci ś.p. Jacka Jakubowskiego - dyrektora Wojewódzkiego Ośrodka Medycyny Pracy Centrum Profilaktyczno-Leczniczego w Łodzi, wieloletniego pracownika Ośrodka, znakomitego specjalisty medycyny pracy, wspaniałego Człowieka

Rodzinie i bliskim składamy wyrazy głębokiego współczucia.

Marszałek Grzegorz Schreiber i Zarząd Województwa Łódzkiego, współpracownicy z Urzędu Marszałkowskiego

To był jeden z największych w historii powojennej Polski bunt z powodu drożyzny, głodu i niskich płac. Spontanicznie wzięło w nim udział blisko 45 tys. kobiet. 10 lutego 1971 roku wybuchł strajk łódzkich włókniarek.

Z okazji 50-lecia tego wydarzenia w łódzkiej Manufakturze - dawnych Zakładach Przemysłu Bawełnianego im. Juliana Marchlewskiego, z inicjatywy łódzkiego oddziału Instytutu Pamięci Narodowej zwisła tablica upamiętniająca to wydarzenie. W uroczystości wzięli udział m.in.: Zbigniew Ziemba, wicemarszałek województwa łódzkiego, Jarosława Szarek, prezes IPN, Dariusz Rogut, dyrektor łódzkiego oddziału IPN oraz radny Sejmiku Województwa Łódzkiego, a także włókniarki, które wówczas strajkowały.

Bunt, wybuchł dwa miesiące po tragicznych wydarzeniach na Wybrzeżu, a jego bezpośrednią przyczyną było, z jednej strony, podniesienie cen żywności, z drugiej zaś obniżenie płac w 1971 r. o 200-300 zł. Nie wytrzymały tego łódzkie włókniarki pracujące w strasznych warunkach, za pieniądze, które i tak były niże niż wynosiła wówczas średnia krajowa. Kobiety powiedziały „dość”.
Strajk nie był przygotowywany. Do dziś historycy nie potrafią ustalić, kto właściwie był jego przywódcą. Pierwsze maszyny 10 lutego stanęły w Zakładach Przemysłu Bawełnianego im. Juliana Marchlewskiego, w jednej z największych łódzkich fabryk przemysłu włoókienniczego, w której pracowało blisko 9 tys. osób. Do strajku przyłączyły się kolejne w sumie 32 fabryki, m.in. ZPB im. Obrońców Pokoju, im. 1 Maja, im. Armii Ludowej, im. Feliksa Dzierżyńskiego, im. Harnama.

W kulminacyjnym momencie protestu wzięło udział 55 tys. osób, z czego 80 proc. stanowiły kobiety.
Włókniarki żądały przywrócenia cen artykułów żywnościowych oraz podniesienie płac, poprawy warunków pracy, wyrównania przywilejów pracowniczych, wprowadzenia przerwy śniadaniowej, gwarancji bezpieczeństwa dla strajkujących oraz ukarania winnych rozlweu krwi podczas wydarzeń na Wybrzeżu w grudniu 1970 r.

Komunistyczna władza była zaskoczona rozmiarem strajku, który początkowo zlekceważyła. Na rozmowy z rozwścieczonymi kobietami wysłano łódzkie władze, a później ministerialne, ale one nic dały. Mieczysław Rakowski w pamiętnikach opisał, że jedna z kobiet pokazała negocjującemu wicepremierowi gołe pośladki.
Dopiero przyjazd do Łodzi premiera Piotra Jaroszewicza unaocznił władzy, z jakim problemem mają do czynienia. W zakładach im. Marchlewskiego i Obrońców Pokoju Jaroszewicz zobaczył kobiety wybuchające płaczem. Kiedy pytał je, czy wrócą do pracy, za każdym razem w odpowiedzi słyszał głośne „nie”. Jedna z włókniarek wyrwała mu mikrofon i negocjatorzy rządowi w pośpiechu opuścili salę.

Po tych wydarzeniach władza zdecydowała, że od 1 marca ceny wrócą do tych przed podwyżkami. Bunt zakończył się całkowitym zwycięstwem łódzkich włókniarek.

Map, zdjęcia: Adam Staśkiewicz