Spotkania z twórcami, konkursy, wystawy. W sobotę, 14 września rozpoczyna się w Łodzi 35. Międzynarodowy Festiwal Komiksu i Gier. Potrwa dwa dni.

To ważne wydarzenie dla fanów komiksów i gier. Dowód? Tysiące osób, które co roku odwiedzają ten łódzki festiwal. Komiksowym centrum galaktyki będzie w weekend Atlas Arena. Sąsiednia Arena Sportu stanie się Areną Wszystkich Gier. Gracze mogą tu liczyć m.in. na pokazy gier retro i niezależnych, będzie strefa wolnego grania.

Podczas festiwalu nagrodzony zostanie najlepszy komiks wydany albumowo. Przyznana zostanie też nagroda humoris causa wymyślona przez Papcia Chmiela, autora kultowego komiksu o przygodach Tytusa, Romka i A'Tomka. Zaplanowano m.in. obchody urodzin Batmana, konkurs kreacji cosplayerów. Zaprezentowana zostanie także szósta część cyklu „Paneuropa”. wydawanego przez Przedstawicielstwo Komisji Europejskiej w Polsce. Seria dotyka najważniejszych spraw, którymi aktualnie żyje Polska i Europa. Nowy odcinek tego komiksu został zatytułowany „Paneuropa. Licho nie śpi”. Jego treść nawiązuje do 20. rocznicy wstąpienia Polski do Unii Europejskiej.

Wśród gości festiwalu autorzy znanych komiksów: Greg Rucka („Wonder Woman”), Filipe Andrade („Cyberpunk 2077: Sny wielkiego miasta”), Romuald Giulivo i Jakub Rebelka („Ostatni dzień H.P. Lovecrafta”). Będzie można obejrzeć monograficzną wystawę Tadeusza Baranowskiego, autora, między innymi popularnej „Antresolki profesorka Nerwosolka”. Zostanie ona udostępniona w Centrum Komiksu i Narracji Interaktywnej w kompleksie EC1. Jak zapowiadają organizatorzy, rekordowo duża będzie strefa targowa.

aa/Fot. Piotr Wajman

Pani Barbara Sęk z Wiaderna koło Tomaszowa Mazowieckiego ma w sercu największą w Europie zapinkę. Została utkana specjalnie dla niej w Chinach. Ta pozłacana plecionka z metalowych, sprężystych drutów uratowała jej życie. Wyjątkowy zabieg przeprowadzili lekarze specjaliści ze szpitala im. Biegańskiego w Łodzi.

Pani Barbara miała wrodzoną wadę serca. – Nawet o niej nie wiedziałam, czasami się trochę męczyłam, ale nie było silnego bólu – opowiada pacjentka. – 1,5 roku temu zaczęła dokuczać mi silna arytmia. Wtedy lekarze powiedzieli, że w sercu mam dziurę.

Zabieg nie obywał się w pełnej narkozie, więc pani Barbara wszystko pamięta. - Zerkałam cały czas na monitory. Nie znam się na tym, ale było widać, że coś w sercu jest nie tak jak trzeba, że jest jakaś dziura, która w czasie zabiegu się ładnie zamykała – wspomina pacjentka.

Dr hab. n. med. Jan Zbigniew Peruga, kierownik Pracowni Hemodynamiki szpitala im. Biegańskiego w Łodzi zaznacza, że pani Barbarze wszczepiony został prawie pięciocentymetrowy krążek do serca.

- Ubytek w przegrodzie serca był tak duży, że pacjentka mogła go dostrzec na monitorze podczas zabiegu, nawet nie znając się na medycynie – mówił dr hab. n. med. Jan Zbigniew Peruga. – Poza tym był to ubytek mnogi, czyli było kilka dziurek.

Zabieg był trudny. - Chcieliśmy przeprowadzić go 2,5 miesiąca temu, ale wszystkie standardowe zapinki, dostępne na rynku europejskim, były za małe. Poprosiliśmy o zapinkę utkaną specjalnie dla tej pacjentki. Została przygotowana w Shenzhen w Chinach. Nie ma drugiej tak dużej zapinki w Europie – zaznaczył prof. dr hab. n.med. Jarosław Kasprzak, kierownik Oddziału Kardiologicznego Szpitala im. Biegańskiego w Łodzi. - To była pierwsza pacjentka, której nie odmówiliśmy takiego zabiegu.

Pani Barbara po zabiegu czuje się bardzo dobrze. Już została wypisana do domu.

AK/ fot. Tomasz Grala

Koncerty gwiazd, warsztaty, dyskusje i spotkania z muzykami. Wystartowała trzecia edycja festiwalu Great September.

Fani dobrej muzyki mają do wyboru kilkadziesiąt koncertów na scenach rozsianych w różnych miejscach Łodzi, między innymi w klubach i lokalach. W ciągu trzech festiwalowych dni zagrają artyści i zespoły wielu muzycznych nurtów, od rocka przez rap po jazz. Wystąpią między innymi, Edyta Bartosiewicz, Liroy, Kortez, Kwiat Jabłoni, Daria ze Śląska, EABS. Ale Great September to nie tylko koncerty. Będzie okazja wziąć udział w panelach dyskusyjnych dotyczących muzyki i w ogóle kultury, spotkaniach z artystami, warsztatach.

Festiwal rozpoczął się galą w Hali Ogrodów Geyera przy ul. Piotrkowskiej. Wzięli w niej udział między innymi Hanna Zdanowska, prezydent Łodzi, oraz Artur Rojek, dyrektor artystyczny festiwalu. Samorząd województwa reprezentował podczas gali Artur Ostrowski, członek zarządu WŁ. Zaśpiewał Stanisław Soyka. Festiwal potrwa do soboty, 14 września.

aa/Fot. Piotr Miśkiewicz

 

Często wyglądają niepozornie – niektóre mają piękne kwiatostany, inne – okazałe liście. Mimo to stanowią poważne zagrożenie dla całego ekosystemu. Mowa o gatunkach inwazyjnych – cichych najeźdźcach, którzy wypierają rodzime rośliny i niszczą bioróżnorodność. Wojnę wypowiada im Województwo Łódzkie. Jednym z miejsc, gdzie nieustannie toczy się ta walka, jest Pole Nieborowskie, czyli ponad 40 hektarowy obszar położony w sąsiedztwie pałacu Radziwiłłów.

Gatunki inwazyjne to rośliny obcego pochodzenia, które rozmnażają się i rozprzestrzeniają na znaczną odległość w relatywnie krótkim czasie. Oddziałują na różnorodność biologiczną prawie wszystkich ekosystemów na Ziemi i stanowią jedno z największych zagrożeń dla środowiska przyrodniczego.

W Polsce do gatunków inwazyjnych należą m.in. barszcz Sosnowskiego, niecierpek gruczołowaty, trojeść amerykańska, kolczurka klapowana czy rdestowiec sachaliński. Te agresywne rośliny stanowią poważną konkurencję dla rodzimych gatunków i przejmują kolejne połacie terenu, tworząc jednogatunkowe łany. To z kolei wpływa na przetrwanie m.in. pożytecznych owadów zapylających, które potrzebują pożywienia przez cały sezon, a nie tylko w okresie kwitnięcia danej rośliny.

- Sprowadzono je po to, by były ładne, by dawały więcej cienia, by były miododajne. Po latach okazało się, że to był zły pomysł, bo te gatunki zaczęły się samoistnie rozprzestrzeniać i przekształcać nasze ekosystemy. Dziś nie da się prowadzić skutecznie ochrony przyrody bez uwzględnienia wpływu gatunków inwazyjnych - mówi dr Wojciech Zarzycki, biolog i specjalista zajmujący się gatunkami inwazyjnymi.

Poligonem badawczym Zespołu Parków Krajobrazowych Województwa Łódzkiego jest Pole Nieborowskie, czyli ponad 40-hektarowy obszar położony tuż za kompleksem pałacowym w Nieborowie. To teren eksperymentalny, na którym testowane są różne metody likwidacji gatunków inwazyjnych oraz odtwarzania pierwotnej bioróżnorodności. Opiekuje się nim Fundacja Kwietna, która podpisała porozumienie z Zespołem Parków Krajobrazowych Województwa Łódzkiego.

- Po to likwidujemy gatunki inwazyjne, żeby odsłonić to, co naprawdę występuje na tym terenie. Chcemy, żeby to miejsce było badawczym, pokazowym miejscem w skali kraju. Prowadzone są tu działania wieloletnie, a nie jednorazowe. Gdybyśmy nie usuwali gatunków inwazyjnych w poprzednich latach, ten obszar wyglądałby teraz zupełnie inaczej. Staramy się, żeby te gatunki dalej się nie rozprzestrzeniały – mówi Katarzyna Krakowska, dyrektor Zespołu Parków Krajobrazowych Województwa Łódzkiego.

- Łąki to bardzo niedoceniane ekosystemy. Co ważne, one potrzebują opieki ludzi – bioróżnorodność, którą mamy obecnie w Polsce zawdzięczamy gospodarce rolnej, która m.in. powołała u nas łąki. Bez koszenia i innych zabiegów one po prostu przestaną istnieć. To, co my tutaj robimy, to właśnie staramy się odtwarzać łąkę, ale w wydaniu proprzyrodniczym. To jest pierwszy rok naszej obecności tutaj, ale mam nadzieję, że za kilka lat będziemy mogli pokazać państwu piękną łąkę, która będzie siedliskiem i bardzo bioróżnorodnym systemem – mówi Karolina Nawrot z Fundacji Kwietna.

- Gatunki inwazyjne to jest rzecz szalenie niebezpieczna. Chociażby barszcz Sosnowskiego, o którym wiele się mówi w mediach. To roślina zagrażająca życiu ludzi, ale nie zapominajmy o tym, że inne gatunki inwazyjne zagrażają bioróżnorodności naszego środowiska. Zawłaszczają coraz większe przestrzenie również w miastach. Cieszę się, że nasi specjaliści robią wszystko, by ten proces zahamować – mówi Maciej Riemer, radny Sejmiku Województwa Łódzkiego.

Dodatkowo pracownicy Zespołu Parków Krajobrazowych Województwa Łódzkiego przechodzą regularne szkolenia, które pomagają im jeszcze sprawniej walczyć z gatunkami inwazyjnymi i szybko je rozpoznawać.

Co ważne, każdy z nas może przeciwdziałać rozprzestrzenianiu się gatunków inwazyjnych. Jesień zbliża się wielkimi krokami, a wraz z nią nadchodzi czas intensywnych prac ogrodowych. Przed posadzeniem każdej obcej rośliny, obok jej walorów estetycznych lub użytkowych, powinniśmy wziąć pod uwagę również to, jak się rozmnaża i oddziałuje na środowisko. Gatunki inwazyjne są odporne na niesprzyjające warunki, koszenie czy karczowanie, a ich owoce lub nasiona mogą przetrwać w glebie nawet kilkanaście lat.

 

ms/fot. Piotr Wajman