Widzew musiał zdjąć czapkę przed Koroną
piątek, 11 kwietnia 2025- Żeljko Sopić musiał przełknąć pierwszą porażkę odkąd został trenerem piłkarzy Widzewa. Pogromcą łodzian okazała się Korona Kielce.
Przed meczem minutą ciszy uczczono też pamięć Leo Beenhakkera, byłego selekcjonera reprezentacji Polski, który zmarł w czwartek, 10 kwietnia.
Łodzianie pojechali do Kielc po trzech zwycięskich meczach, w których nie stracili ani jednej bramki. Niestety pojechali w mocno osłabionym składzie po stracie w ostatnim pojedynku z Lechią Gdańsk trzech podstawowych graczy. Za żółte kartki musieli pauzować Mateusz Żyro i Marek Hanousek, a z powodu kontuzji Bartłomiej Pawłowski.
Mogli jednak liczyć na to, że kielczanie są w dołku, bo oni z kolei od trzech meczów nie zaznali smaku zwycięstwa.
Pojedynek rozpoczął się od ataków gospodarzy. Po jednym z nich piłkę z linii bramkowej musiał wybijać Szymon Czyż. Ten sam zawodnik pierwszy groźnie huknął na bramkę Korony, ale jego strzał obronił Rafał Mamla.
Po wyrównanej pierwszej połowie meczu, w drugiej przewagę uzyskali gospodarze. I w 70. minucie meczu strzelili pierwszą bramkę. Po dośrodkowaniu Dawida Błanika z rzutu wolnego, najwyżej na piątym metrze wyskoczył Konstantinos Soteriou i głową wpakował piłkę do siatki.
Widzew szybko potrafił odpowiedzieć na ten cios. A konkretnie Juljan Shehu, który znów zagrał dobre spotkanie w barwach łodzian i po technicznym popisie w polu karnym strzelił bardzo ładną bramkę.
Niestety kilka minut później znów po rzucie wolnym kielczan padł gol dla gospodarzy, a strzelcem był Adrian Dalmau.
Widzew próbował jeszcze atakować w ostatnich minutach, ale brakło mu skuteczności.
Po tym meczu Korona zrównała się punktami z Widzewem.
jg/fot. widzew.com
Korona Kielce - Widzew Łódź 2:1 (0:0)
Bramki: 1:0 Sotiriou 69., 1:1 Juljan Shehu 72., 2:1 Adrian Dalmau 80.
Widzew: Gikiewicz - Krajewski (51. Silva), Therkildsen, Volanakis, Kozlovsky - Czyż, Sypek (62. Cybulski), Alvarez (82. Nunes), Shehu, Łukowski (62. Kerk) - Tupta (82. Sobol).