Innowacyjne opatrunki z Ujazdu podbijają świat
czwartek, 6 marca 2025Kikgel, mała, rodzinna firma z Ujazdu zaczynała 30 lat temu z 5 pracownikami i produkcją przy domu. Dziś ma 35 pracowników, w tym roku otworzy nowoczesny zakład, a jej innowacyjne opatrunki hydrożelowe mają w swoich apteczkach amerykańscy żołnierze.
Opatrunki z Ujazdu od 30 lat pomagają leczyć rany - oparzeniowe, przewlekłe czy zwykłe stłuczenia, otarcia i obrzęki. Są stosowane w ratownictwie medycznym, przez strażaków, żołnierzy, policjantów, korzystają z nich lekarze na oddziałach chirurgii, jak i salony chirurgii plastycznej. Od wielu lat stanowią część osobistego wyposażenia żołnierzy amerykańskiego korpusu piechoty morskiej, czyli US Marines. W apteczkach IFAK (Individual First Aid Kits) produkty firmy Kikgel mają również żołnierze polskiej armii oraz ratownicy medyczni. Za sukcesem przedsiębiorstwa, które jest świetnym przykładem połączenia biznesu i nauki, stoi jedna rodzina – Mirosław Kik i jego trzej synowie.
- Na początku produkcja szła małymi kroczkami, przez pierwszy rok mało sprzedawałem, a przez pierwsze dwa lata dopłacałem do działalności firmy – wspomina Mirosław Kik.
Historia opatrunków sygnowanych nazwiskiem rodziny z Ujazdu sięga 1986 roku i jest związana z patentem Politechniki Łódzkiej. Jak wspomina pan Mirosław, który wtedy prowadził firmę zajmującą się tworzywami sztucznymi, gdy nieżyjący już profesor Janusz Rosiak wraz ze swoim zespołem z wydziału chemii opracował metodę radiacyjną tworzenia hydrożeli, on zaczął wykonywać foremki do opatrunków. Najpierw, gdy patent był wdrażany, to były niewielkie ilości, ale z czasem ich liczba wzrosła, bo nad hydrożelami zaczęły się badania kliniczne.
– Najpierw wykonałem maszynę do tych foremek, ale później, jak już poznałem technologię produkcji opatrunków, to okazało się, że sam mogę je produkować – opowiada. Jak dodaje, później to do jego zakładu w Ujeździe przyjeżdżali na zajęcia praktycznie studenci profesora Rosiaka. Badania nad opatrunkiem trwały kilka lat, i poza Polską zostały opatentowane również w USA, Niemczech czy w Wielkiej Brytanii. Swoją pozycję firma budowała cierpliwością i wiarą w innowacyjny wyrób medyczny. – Hydrożel był pomyślany, jako opatrunek oparzeniowy, ale w czasie badań klinicznych okazało się, że wspomaga gojenie wszystkich trudno gojących się ran i owrzodzeń – opowiada pan Mirosław, który w latach 90. odkupił patent od PŁ. Sukces hydrożeli z Ujazdu tkwi w technologii – opatrunek ma 91 procent wody, dzięki czemu oprócz działania kojącego i chłodzącego, przede wszystkim dobrze nawadnia ranę wspomagając oczyszczanie z wydzieliny ropnej oraz bakterii niejako „zasysając” je do środka opatrunku.
Na bazie patentu PŁ, w ciągu trzech dekad działalności firma wypracowała swoje cztery flagowe produkty: Aqua-Gel, BurnTec, HydroAid i Neoheal. Wszystkie spełniają wyśrubowane normy Dyrektywy Europejskiej dotyczącej wyrobów medycznych, posiadają niezbędne certyfikaty ISO oraz CE oraz zdobyły liczne nagrody. Są wykorzystywane na oddziałach oparzeniowych, w chirurgii czy dermatologii. Przewagą opatrunku nad tradycyjną gazą jest elastyczność i to, że nie przywiera do rany, co sprawia, że usuwanie go jest szybkie i bezbolesne. To ważne, gdy liczy się czas, więc opatrunki mają m.in. ratownicy Lotniczego Pogotowia Ratunkowego. – Gdy była burza na Giewoncie i wielu turystów zostało tam poparzonych przez pioruny , to słyszeliśmy, że ratownikom zabrakło naszych opatrunków – mówi Mirosław Kik wspominając tragiczne wydarzenia z Tatr z 2019 roku.
Produkowane w Ujeździe hydrożele szybko poznali też pacjenci z innych krajów, najpierw europejskich. W przypadku Czech, skuteczność opatrunku najpierw przetestowała na sobie przedstawicielka handlowa, która leczyła nimi rany oparzeniowe, jakich doznała w Polsce.
Przełomem w dystrybucji zagranicznej okazały się targi medyczne FIME w Miami. Tam hydrożele z Ujazdu zainteresowały przedsiębiorstwo zaopatrujące amerykańską armię. Współpraca trwa już od dekady, a hydrożele BurnTec są na stałym wyposażeniu indywidualnych apteczek amerykańskich Marines. – Skład produktu jest taki sam, różnica jest w wielkości opatrunku oraz opakowaniu wytrzymałym na zróżnicowane temperatury, w przypadku tego produktu cały hydrożel jest zanurzony we włókninie – wyjaśnia Piotr Kik, który w firmie zajmuje się kontaktami z partnerami zagranicznymi.
Firma cały czas stawia na rozwój, w którym wspiera się dotacjami unijnymi. Ostatnia pomogła wybudować nowoczesny zakład z magazynem oraz komfortową częścią biurową. To będzie duży krok, bo od początku działalności do dziś produkcja jest prowadzona tuż obok domu właścicieli firmy. Nowa siedziba nie jest daleko, bo… po drugiej stronie ulicy, ale to już zupełnie inne warunki i przestrzenie. Inwestycja jest realizowana w ramach dotacji unijnej, firma dostała na nią ponad 2,5 mln zł w ramach RPO Województwa Łódzkiego 2014-2020.
Oprócz rozwijania swoich produktów, firma Kikgel od kilku lat prowadzi również dystrybucję innych nowoczesnych wyrobów medycznych do leczenia ran m. in. płynów antybakteryjnych do ich płukania czy wysokospecjalistycznych opatrunków z jonami srebra oraz kolagenowych. Na polski rynek sprowadza również opatrunki z medycznym miodem Manuka.
kw
fot. Piotr Miśkiewicz
Galeria
https://www.lodzkie.pl/strona-glowna/aktualnosci/innowacyjne-opatrunki-z-ujazdu-podbijaja-swiat#sigProIdef706302af