Na ten moment łodzianie oraz mieszkańcy regionu czekali pięć lat. 11 grudnia pociągi znów wjechały na nowy dworzec Łódź Fabryczna. Pierwszy był pociąg ze Skierniewic, który przyjechał na dworzec tuż po 5:30.
Zainteresowanie historycznym kursem było ogromne. Pierwsi pasażerowie wsiedli już w Skierniewicach o godzinie 4:37. W Koluszkach dosiedli się Cezary Grabarczyk, poseł RP, były minister infrastruktury, który rozpoczął budowę dworca, w towarzystwie Witolda Stępnia, marszałka województwa łódzkiego. Zanim pociąg dojechał do Łodzi, prawie wszystkie miejsca siedzące były już zajęte. Tymczasem na stacji Łódź-Widzew zebrało się kilkaset osób, by dołączyć do podróży. Kolejka po bilety ustawiła się tuż po otwarciu dworca o godzinie 4:30. Kolejnymi autobusami nocnymi dojeżdżali, chcący fetować wydarzenie, łodzianie. Atmosfera była bardzo radosna, młodzież z gitarami śpiewała piosenkę „Jedzie pociąg z daleka”, a wszyscy podekscytowani z telefonami w rękach czekali na przyjazd pociągu. A gdy przyjechał…
Niestety nie wszyscy byli w stanie wejść do pociągu. Wtedy z pomocą przyszła Łódzka Kolej Aglomeracyjna, która podstawiła drugi pociąg, który zabrał wszystkich chętnych. Nieprzebrane tłumy wylały się na peron i potem rozpierzchły się po nowym dworcu, czym tchnęły w niego mu nowe życie.
Główni sprawcy budowy dworca oraz zagospodarowania terenu wokół niego – Cezary Grabarczyk, prezydent miasta Łodzi Hanna Zdanowska oraz marszałek Witold Stępień – rozdawali podróżnym autografy na biletach.
(al)