Zespół Szkół w Głownie, czyli mały Hogwart w Łódzkiem

piątek, 24 stycznia 2025

Każdy zna powiedzenie „Mądry, jak sowa”, ale to uczniowie z Głowna mogą najwięcej powiedzieć na ten temat. Ich szkołę, a w zasadzie urokliwą wierzbę na szkolnym dziedzińcu, upodobały sobie sowy uszatki. Liczna sowia rodzina mieszka tu od kilkunastu lat i jest traktowana jako część szkolnej społeczności.

Latem i jesienią sowy przesiadują na wierzbie tuż przy oknach szkolnych sal i korytarzy. Zimą przenoszą się na sosny w szkolnym ogrodzie. – To niesamowite jak siedzą na gałęziach, jedna obok drugiej, w zasadzie ciągle wybierają te same miejsca – mówi Renata Wiśniewska-Wika, polonistka, dla której uszatki stanowią cenne wsparcie dydaktyczne. – Jako polonistka szukam motywu sowy w literaturze, a sowa jest symbolem mądrości i niech już tak zostanie, że do naszej szkoły uczniowie przychodzą zdobywać wiedzę.

Historia sów w Głownie zaczęła się od kilku sztuk, ale z roku na rok ptaków przybywało. Dziś, jak liczą nauczyciele, jest ich ponad 30. Swojego czasu uszatki miały nawet swoje imiona np. Basia czy Lusia.

Sowy_1.jpg

Sowia rodzina jest też żywą lekcją biologii dla młodzieży, która od lat z ciekawością podgląda życie uszatek. Uczniowie bardzo dobrze znają sowie zwyczaje i wiedzą, co to są wypluwki (czyli szczątki pokarmu niestrawionego przez ptaki).  

Najwięcej o codziennych rytuałach, ale i zwyczajach lęgowych ptaków może powiedzieć Barbara Sukiennik, która otwiera szkołę. Zdarzało się, że tuż przy wejściu niemal witała ją jedna z sów, drepcząc wokół wejścia prawdopodobnie w poszukiwaniu pożywienia, czyli myszy, nornic. Widziała nocne loty i słyszała pohukiwania, widziała letnie kąpiele.

Tego sowom z Głowna nie brakuje – obok szkoły są działki, ogrody. To, plus rozłożyste, zlokalizowane przy szkole drzewa, równoważą szkolny gwar czy hałas, który potencjalnie mógłby odstraszyć sowy. Tymczasem… jest odwrotnie.

- Ogólnie sowa takie tereny jak ten, omija, bo żyje przy cmentarzyskach, na obrzeżach lasu, wybiera miejsca mniej zaludnione. Dlaczego nas wybrały? Nie wiemy, ale się cieszymy – mówi Barbara Sukiennik. Ptaki, gdy obsiadują wierzbę, z ciekawością zaglądają przez okna, a w czasie pandemii, gdy placówka była bez uczniów, nawet wchodziły do budynku zespołu szkół.

- Zdarza się, że na szybach mamy odbite ich skrzydła, jakby się przeglądały, odbijały i przytulały do szyb – dodaje pani Barbara. – Udało nam się też zrobić kilka zdjęć, jak sowy zaglądają na szkolne korytarze przez okna. To naprawdę niepowtarzalny widok.

Sowy.jpg

Placówka, nazywana polskim Hogwartem, wykorzystuje przyrodniczy fenomen do własnej promocji. To breloki do kluczy czy zakładki z wizerunkiem ptaków wykonane przez uczniów podczas zajęć praktycznych, a rozdawane uczestnikom dni otwartych. Szkoła kilkukrotnie korzystała ze wsparcia unijnego przekazanego przez Urząd Marszałkowski Województwa Łódzkiego, dzięki czemu dysponuje nowoczesnym sprzętem m.in. drukarkami i ploterami.

kw

fot. Sebastian Sołtyszewski